sobota, 20 września 2014

O trudnej sztuce wyboru.

Stoję przed lodówką z lodami i wybieram smak. Na co mam dzisiaj ochotę? Chyba zdecyduję się na malinowy sorbet – niby słodki ale też przyjemnie orzeźwiający i jeszcze może gałkę orzechowo-czekoladowych z kawałkami orzechów laskowych. "Tylko jedną gałkę, synuś" dobiega gdzieś z góry głos mamy. Jak to jedną gałkę?! Nie da się wybrać tylko jednej! Przecież już i tak odrzuciłem cudowną pistację, straciatellę z kawałkami czekolady, z bólem serca i cieknącą śliną zrezygnowałem z waniliowo-wiśniowych i mnóstwa innych smaków których po prostu nie można nie spróbować! Przyciskam się cały do szyby, która oddziela mnie od obiektu pożądania, mając nadzieję, że pojawi się jakiś znak, który pozwoli mi wybrać: maliny czy orzechy? Pani lodziarka zaczyna się denerwować – będzie musiała powycierać tłuste plamy zostawione na szybie przez moje spocone z emocji ręce i nos. Malina czy orzech? Dlaczego nie mogę obydwu? Mamo, dlaczego?


Siedzę przed kalendarzem i staram się wybrać. Po odrzuceniu miliona atrakcyjnych imprez, na polu walki zostały: półmaraton w Legnicy 12 października i półmaraton w Szamotułach 19 października. Legnica to moje podwórko, znam trasę, biegłem tu przecież rok temu swój pierwszy w życiu półmaraton. Na linię startu mam 15 minut wolnym krokiem. Zdążę się wyspać, zjeść porządne śniadanie, sprawdzić co tam nowego na fejsbuku i w międzyczasie przebiec te dwadzieściajedenprzecinekcośtam kilometrów. I na obiad wrócę. I odeśpię. Szamotuły to inna sprawa. Nigdy tam nie byłem, podobno szybka trasa, życiówkę można ładną wybiegać. Nowość pociąga. I przyjemniej będzie wspominać, że: "biegłem półmaraton w Legnicy, Pile, Szamotułach, Wałbrzychu..." niż: "no tak przebiegłem półmaraton w Legnicy. Siedem razy".

Dlaczego wybieram? Czyżbym doszedł do wniosku, że bieganie półmaratonów tydzień po tygodniu jest niezdrowe? Że trzeba się regenerować i odpoczywać, optymalizować odstępy między startami, dbać o to, żeby nie przemęczyć organizmu? Nic z tych rzeczy. Tak rozumnym i dojrzałym sportowcem jeszcze nie jestem. Wiem, że w innych okolicznościach bez wahania pobiegłbym w obydwu półmaratonach. Prawdę mówiąc, już tak robiłem. Dlaczego więc nie tym razem?

Bo czuję, że nie dam rady. A dokładniej, że moje kolano nie da rady. Zmęczyłem je w Wałbrzychu, dołożyłem mu w Pile i teraz nie chce przestać boleć. Wystarczy, że dwie minuty potruchtam do sklepu po gazetę i już się odzywa. Dłużej siedzę w jednej pozycji i pobolewa. Jedynie wbieganie po schodach jakoś mu nie przeszkadza, jedynie lekkimi ukłuciami delikatnie zaznacza swoją obecność.

Do półmaratonu w Legnicy jeszcze trzy tygodnie, do Szamotuł cztery. Wiem, że zdążę odpocząć na tyle, żeby 21 kilometrów przebiec w dobrym czasie (w okolicach 1:30). Wiem, że będzie mnie bolało - może od dziewiątego kilometra jak w Wałbrzychu, może już od piątego jak w Pile. Wiem, że to zniosę, ból w trakcie biegu nie jest najgorszy, dużo bardziej boli kilka następnych dni. I wiem, że jeśli wystartuję w Legnicy, nie mam co jechać do Szamotuł po dobry czas. Zmęczę kolano i pojadę nie w pełni sił. A biec, żeby przebiec? Chyba powoli przestaje mi to wystarczać. Szczególnie, że w "szybkich Szamotułach" miałbym pobiec najwolniej w sezonie i to jeszcze z bolącym kolanem. Żadna przyjemność. No chyba że pobiegnę w Legnicy "treningowo". Tylko że nie umiem. Bieganie na zawodach na pół gwizdka, to dla mnie mała przyjemność.

Jeśli odpuszczę Legnicę, będę cierpiał. Tak, cierpiał, że mam wolny weekend, dwa kroki na linię startu, a w najlepszym wypadku mogę dopingować innych. I marudzący, jojczący pojadę do Szamotuł "odbić sobie" za Legnicę. Niby dobra motywacja, ale kłopot będzie, jeśli Szamotuły nie wyjdą. Marudzenia i jojczenia o głupich decyzjach nie będzie końca. No i gdzie wtedy ta cholerna przyjemność z biegania?

Stoję przed lodówką i wybieram smak. Tylko jedną gałkę. Mamo, dlaczego?

3 komentarze:

  1. A mogę dołożyć Ci do wyboru trzecią...? Półmaraton Kampinoski, w ten sam dzień co Szamotuły. Nie, nie jest to szybka trasa, pewnie nie zrobisz życiówki, ja celuję w 1:25, czyli 2 min gorzej niż życiówka, ale... Ale biegniesz fantastyczną trasą po Puszczy Kampinoskiej, w świetnej atmosferze, po pięknych terenach i zajmujesz 9 czy 12 miejsce...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kysz! Jakbym miał za mało problemów z dwoma!

      Usuń
  2. No to się wyjaśniło. Wybór się dokonał. Klamka zapadła. Nie jadę do Szamotuł, bo zapomniałem zapłacić. 1200 osób przede mną nie zapomniało i zamknęli listę. I okazało się to w momencie, w którym powiedziałem sobie: "Niech będą te Szamotuły, spróbujemy czegoś nowego!". A tu klops. I wiszą sobie na liście zgłoszonych zawodników jak ten **** . Wszyscy dookoła w rubryczce: "Płatność" mają wpisane: "OK", tylko u mnie pusto. Ach jak to wkurza, jak się decyzja za ciebie podejmie.
    Nic to, powalczymy w Legnicy. Szczególnie że organizatorzy wywalczyli atest PZLA dla trasy biegu. Jeszcze tylko nazwą ją "trasą tysiąca zakrętów" i wszystko będzie się zgadzało ;-)

    OdpowiedzUsuń