czwartek, 27 lutego 2014

Po co mi to było? - czyli Złoto dla Zuchwałych. A właściwie brąz.

27 lutego
Po krótkiej porannej rundce na rowerze (zamiast kawy), biorę prysznic, patrzę, a na nodze strup. Wielki, w miarę świeży, ale skąd się wziął… a…. już pamiętam, Złoto dla Zuchwałych. I nagle mnie olśniewa – kolejny raz w tym tygodniu pomyślało mi się: „…a… już pamiętam, Złoto dla Zuchwałych…”

23 lutego
Budzę się rano i nagle wpada mi do głowy szalony pomysł – wstanę. Próbuję wprowadzić chytry plan w życie, a tu nic, ciało nie działa. Próbuję ruszyć nogą, skrzypi kręgosłup, chcę się odwrócić, trzeszczą stawy, podnoszę głowę, napierdziela miednica. Co ja wczoraj robiłem że się tak zepsułem? A… już pamiętam, Złoto dla Zuchwałych. Po co mi to było? Cytując klasykę - sameś tego chciał, Grzegorzu Dyndało.